Dziedzictwo
Właściciel Łopuszki Małej Pogonowski Jan herbu Ogończyk
Urodził się 26 grudnia 1823 roku w Oleszycach. Pochodził z rodziny ziemiańskiej, syn Jakuba Onufrego i Anny Begg de Albensberg. Gimnazjum ukończył w Przemyślu, zaś prawo studiował na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Pracę zawodową rozpoczął w Jarosławiu w 1847 roku jako praktykant magistratu, potem w Jordanowie jako justycjariusz, następnie w Sądzie Obwodowym w Rzeszowie był pracownikiem prokuratorii, zaś od 1859 roku był mianowany notariuszem w Rzeszowie
W małżeństwie z Emilią Ogończyk-Paprocką Jan Pogonowski miał synów Władysława, Ignacego i Stanisława oraz córki Jadwigę i Helenę.
Jan Pogonowski był zaangażowany w działalność społeczną i polityczną, a między innymi był członkiem Rady Miejskiej m. Rzeszowa, dwukrotnie sprawował urząd burmistrza, był jednym z inicjatorów założenia Komunalnej Kasy Oszczędności w Rzeszowie, kilkakrotnym wicemarszałkiem Rady Powiatowej, a w 1895 roku został wybrany na posła z m. Rzeszowa do Sejmu Krajowego we Lwowie. Był twórcą kontraktów dokonywanych w magistracie rzeszowskim, radzie powiatu, a także umowy ustanawiającej fundację Jana Towarnickiego, która zajęła się tworzeniem ośrodków oświatowych oraz przyznawaniem stypendiów.
Jan Pogonowski był współpracownikiem prasy rzeszowskiej, m.in. Przeglądu Rzeszowskiego i Głosu Rzeszowskiego.
Jan Pogonowski zmarł 31 XII 1897 w Rzeszowie i został pochowany 3 stycznia 1898 roku na Starym Cmentarzu w Rzeszowie.
Łopuszka Mała to miejscowość położona na południe od Kańczugi. W 1448 roku wieś została sprzedana Pileckim. Od tej pory Łopuszka Mała na stałe weszła w skład dóbr Kańczuckich. Po Pileckich należała do rodów: Odrowążów, Ostrogskich, Lubomirskich, za których czasów tereny te dotknęły największe spustoszenia dokonane przez Tatarów (1623, 1624), Szwedów (1655), Kozaków i Siedmiogrodzian (1657) oraz ponownie przez Tatarów (1672).
W XVIII – XIX wieku kolejnymi właścicielami Łopuszki Małej były rodziny: Nowosielskich, Jakubowskich i Pogonowskich. Tej ostatniej rodzinie zawdzięczamy zbudowanie istniejącego do dziś, okazałego dworu.
Zespół zabudowań dworskich składający się z dworu, budynku bramnego i zabudowań gospodarczych powstał w 1885 r. z inicjatywy Jana Pogonowskiego, na terenie wcześniejszego założenia. Park dworski powstał z przeprojektowania wcześniejszego, pochodzącego z XVIII w. założenia ogrodowego. Zespół dworsko – parkowy z uwagi na dobre gospodarowanie majątkiem jest najlepiej zachowanym z wszystkich istniejących w gminie Kańczuga. Po II wojnie światowej zespół dworski użytkowało Przedsiębiorstwo Gospodarki Zwierzętami Rzeźnymi w Rzeszowie – Tuczarnia Trzody Chlewnej. Od końca lat 80. XX wieku do 1993 roku był nieużytkowany, co spowodowało jego dewastację. Nie zachowały się zabudowania folwarczne.
31.01.1992r. Fundacja Pomocy Młodzieży im. Jana Pawła II WZRASTANIE wydzierżawiła na 15 lat od Zarządu Gminy i Miasta w Kańczudze nieruchomość w Łopuszce Małej o pow. 38 arów wraz z dworkiem. Następnie przekazano aktem notarialnym z dnia 09.05.1992r. w nieodpłatne użytkowanie na 25 lat, a aktem notarialnym z dnia 12 października 1993 roku Zarząd Miasta i Gminy oddał nieodpłatnie w wieczyste użytkowanie Fundacji na okres 99 lat nieruchomość o pow. 3.94 ha wraz z dworkiem i budynkami gospodarczymi.
Po przeprowadzeniu generalnych remontów przez Fundację dwór przeznaczono na Dom dla dzieci i od 25 października 1997 r. dzieci wspólnie z wychowawcami stworzyli swój dom.
Dwór znajduje się w zach. części założenia, położony jest na stoku wzniesienia, frontem na zach., łagodnie schodzący do doliny lokalnej rzeczki i stawu. Wybudowany został na rzucie zbliżonym do prostokąta, od zach. z dwoma symetrycznymi ryzalitami ramującymi taras ogrodowy i dwoma aneksami różnej wielkości od wsch.: prostokątnym i półkolistym.
Na urozmaiconą bryłę eklektycznego dworu w typie włoskiej willi składa się parterowy korpus z podpiwniczeniem tworzącym od strony stawu, na spadku terenu, drugą kondygnację, rozczłonkowany od zach. ryzalitami ramującymi taras osadzony na masywnych filarach i symetrycznymi schodami oraz aneksy od wsch.: piętrowy i drugi niewielki, półkolisty. Główna część przykryta została dachem czterospadowym, z trzyspadowymi zadaszeniami ryzalitów, piętrowy aneks dachem czterospadowym. Budynek wymurowano z cegły ceramicznej, dachówkę z wcześniejszego pokrycia dachów zastąpiono w czasie remontu blachodachówką. Elewacja frontowa, dwukondygnacyjna, symetryczna, z wejściem pośrodku, pozostałe elewacje różnej wysokości, niesymetryczne. Wszystkie zdobione dekoracją w postaci: pojedynczych i zdwojonych pilastrów w narożach, obramień okiennych zwieńczonych nadokiennikami, podokienników, gzymsów, tralkowych balustrad tarasów oraz fryzu powyżej parteru.
Park o metryce XVIII wiecznej, gruntownie przebudowany na przeł. XIX i XX w., o charakterze krajobrazowym, z dominantą budynku dworu usytuowanego na krawędzi skarpy. U jej podnóża w parterze wodnym uwagę przykuwa staw połączony z wyspą współczesnym pomostem. Na wyspie umieszczona jest figura Matki Bożej Wspomożenie Wiernych.
W parku przeważają nasadzenia z gatunków rodzimych. Przeważają gatunki drzew liściastych. Z krajowych najokazalsze są dęby szypułkowe, lipy szerokolistne i drobnolistne, z obcych zaś szczególnie platan klonolistny.
Bibliografia
Karta ewidencyjna, Dwór, oprac.: I. Zając, 1993, Archiwum Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu.
Libicki P., Dwory i pałace wiejskie w Małopolsce i na Podkarpaciu, Poznań 2012.
Polakowski S. Pozostałości założeń dworskich województwa podkarpackiego, Krosno 2012.
Codello A., Samorząd miasta Rzeszowa 1867–1914, L. 1967; –Szematyzmy Król. Galicji, 1850–1897; – „Czas” 1898 nr 2; „Głos Rzeszowski” 1898 nr 1; – WAP w Rzeszowie: Akta m. Rzeszowa, sygn. 13 k. 1v., sygn. 2511 k. 365; B. Jag: akc. 51/51; Urząd Stanu Cywilnego w Rzeszowie: Księga zgonów (Rzeszów) z l. 1876–1912 nr aktu 206; – Informacje Jerzego Pogonowskiego w Materiałach Red. PSB.
Odeszła do Pana, aby być z nami pełniej
Teresa Nalepa
„Niedziela” Edycja przemyska 29/2005
Kiedy 4 czerwca 2005r., w pierwszą sobotę miesiąca, sobotę Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny rozeszła się wiadomość, że odeszła do Pana Weronika Bury, zdawało się, że stanęły w milczeniu wszystkie serca, które spotkały w swoim życiu jej SERCE.
Stanęły serca Jej najbliższych: męża Jana, synów Janusza i Jarosława, synowej Elżbiety oraz Jej wnucząt – tych z krwi: Justynki, Tomka, Dominika, Jasia i Kamilki, i tych wielu wnucząt duchowych z Domu dla Dzieci w Łopuszce Małej i Dynowie, serca dzieci z wielu Świetlic „Wzrastania”.
Przeglądam moje zapiski, szczególnie dotyczące naszych spotkań, które zostały zaznaczone w kalendarzach najczęściej tylko wpisem miejsca spotkania: Markowa, Dynów, Jarosław, Grodzisko, Przemyśl, Lipnik, Łopuszka Mała, Łańcut, Rzeszów. Najczęściej powtarzają się dwa: Markowa i Burowie. Z perspektywy tych prawie 15 lat usiłuję odtworzyć w pamięci tamte dni i spotkania, osoby i atmosferę naszej pracy. Bardzo trudno jest mi to uczynić, bo chciałabym uszanować wolę Weroniki, która nie chciała, by podkreślać nadzwyczajność Jej życia. Uważała, że to, co czyni jest normalne. Pragnę odtworzyć cząstkę historii życia Weroniki w odniesieniu do dzieła, które wspólnie ze swoim małżonkiem podjęła w 1991 r. Żadne słowo nie odda tego, co chciałabym wyrazić, aby wypowiedzieć i pokazać głębię Jej pięknych pragnień i uczuć, postaw i czynów, godności zachowań i odniesień do ludzi, stworzeń, przyrody, problemów i trudów codziennego dnia, modlitwy i zawierzenia, towarzyszenia duchowego, jak i rzeczywistej obecności przy drugim człowieku, przeżywanej radości i cierpienia.
Twórcy Fundacji Pomocy Młodzieży im. Jana Pawła II „Wzrastanie”, której inicjatorem był ks. dr Franciszek Rząsa, w czasie przemian społecznych, gospodarczych i politycznych wyszli naprzeciw najbardziej zagrożonej grupie najsłabszych: dzieci i młodzieży. Troska o młodzież jest troską o przyszłość Ojczyzny. Kierując się tymi pobudkami i motywami grono osób świeckich, we współdziałaniu z duszpasterzami młodzieży diecezji przemyskiej powołało do życia Fundację, która rozpoczęła swoją działalność za wiedzą i z błogosławieństwem bp. Ignacego Tokarczuka. Znamienne jest dla Fundacji to, że Statut Fundacji pobłogosławił w październiku 1991 r. Ojciec Święty Jan Paweł II, na prośbę obecnych na audiencji w Watykanie przedstawicieli Rady Fundacji. Fakt „ubezpieczenia” Fundacji darem modlitwy i akceptacją Ojca Świętego umocnił nas w odważnym podjęciu działania. Niejednokrotnie też tę ewangeliczną inicjatywę Fundacji błogosławił metropolita przemyski abp Józef Michalik.
Twórcy Fundacji głęboko ufali, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy w swojej wrażliwości na biedę duchową i materialną podejmą ten zaczyn. Powszechnie mówi się, że to przypadek zrządził, ale my wiemy, że to Pan Bóg przez ludzi daje nam odkrywać Jego plany i Jego wolę. Otóż poprzez księdza zaprzyjaźnionego z rodziną państwa Burych, spotkaliśmy się w 1991 r. w ich domu i przedstawiliśmy nasze plany i gorącą prośbę o włączenie się do współpracy. I tak zaczęła się misja w posługiwaniu potrzebującym dzieciom i młodzieży. Wspólnie odkrywaliśmy coraz to nowe potrzeby, możliwości pomocy. W każdy pierwszy piątek miesiąca przez ks. dr. Franciszka Rząsę sprawowana była Eucharystia w intencji Fundacji, na którą zapraszani byli wszyscy pragnący wesprzeć to dzieło. Spotkania te stały się tradycją Fundacji. Fundamentem misji stała się solidna formacja duchowa. Wszelkie niepowodzenia, trudności, niezrozumienie, nawet dotkliwe przykrości świadczyły, że jesteśmy na właściwej drodze.
W posłudze miłości nie liczy się sukces, ale wkład serca. Bardzo dobrze o tym wiedziała i doświadczała Weronika, która łączyła w sobie postacie ewangeliczne Marii i Marty, modlitwę i czyn, działanie zupełnie bezinteresowne. To wielkie wymaganie od siebie stawało się wzorcem dla innych. Za poświęcenie, trud i działanie na rzecz potrzebujących pomocy, sąsiadów, znajomych i przyjaciół nigdy nie oczekiwała wdzięczności. Była wielka przez trud poświęcenia życia w szarości dnia. Swoją niezwykłą osobowością nadawała w miejscu, gdzie była, klimat i koloryt, smak, bezpieczeństwo i gościnność. Była wspaniałą Matką, Babcią dla swoich wnuków z krwi oraz Babcią duchową dla dzieci „Wzrastania”, była przystępna i otwarta dla wszystkich. Była motorem tworzenia i rozwijania Domu dla Dzieci w Łopuszce Małej i Dynowie. Dążyła do kształtowania pozytywnych wartości duchowych, moralnych, społecznych oraz umiejętności szkolnych i życiowych dzieci. Uczyła szacunku dla każdego człowieka. Dlatego wymagała pilności w nauce, jak też dbania o estetyczne otoczenie, pięknie nakryty stół, domowe ciasto i ciepły napój. Do takiego domu chciało się powracać. Swoim bogactwem życiowym i doświadczeniem uczyła rozwiązywać problemy sposobami przepełnionymi ufnością do Pana Boga i Matki Najświętszej oraz opanowaniem czy kompromisem wobec innych. Wszystkie sprawy, te radosne i te trudne, zawierzała Panu Bogu w modlitwie na Różańcu przed statuą Matki Bożej Wspomożenie Wiernych na wysepce w Łopuszce, za pośrednictwem ks. Bronisława Markiewicza, Patrona Domu w Lipniku i w adoracji Najświętszego Sakramentu w kaplicy w Domu dla Dzieci, nie tylko w indywidualnej modlitwie, ale codziennie we wspólnej modlitwie z dziećmi i kadrą pedagogiczną. Ojciec Pio był ulubionym Powiernikiem Weroniki.
Znała sytuację rodzinną każdego dziecka, ponieważ konsekwentnie szukała kontaktu z najbliższymi z rodziny. Przykładała wielką wagę do zachowywania religijnych zwyczajów i pielęgnacji tradycji chrześcijańskiej. Chociażby wspomnieć wigilie Bożego Narodzenia, które były przygotowywane z wielką starannością i zaangażowaniem wszystkich domowników. Czujnością swoją ogarniała Weronika nawet tę ostatnią, na której już nie była obecna. Każda I Komunia św. i agapa rodzinna była okazją spotkań dzieci z rodzicami i krewnymi, na którą zawsze byli zapraszani. W misterny sposób nawiązywała kontakty z rodzinami, które stworzyły grono Przyjaciół Domu dla Dzieci i zapraszają dzieci na święta i wakacje. Jej dom w Markowej był zawsze otwarty dla dzieci, które przychodziły do Babci i do Dziadzia, jak do domu rodzinnego.
Uroczystość pogrzebowa śp. Weroniki w dniu 6 czerwca br. w Markowej była wdzięcznością Panu Bogu za Jej piękne życie. Dla nas krótkie, bo liczące 64 lata, zaś dla Pana Boga wystarczające, by otworzyć Jej Niebo. Mszę św., której przewodniczył ks. inf. Julian Pudło, koncelebrowało w intencji zmarłej Weroniki kilkudziesięciu kapłanów, a wśród nich Jej syn ks. Janusz. W liturgię czytań i śpiew włączyła się młodzież „Wzrastania”. Słowo Boże wygłosił ks. dr Franciszek Rząsa, proboszcz parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Brzozowie – przewodniczący Rady Fundacji „Wzrastanie”. Listy do rodziny Zmarłej i duchowej rodziny skierowali przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik, ordynariusz rzeszowski bp Kazimierz Górny i obecny na pogrzebie ks. prał. Marian Bocho, dyrektor Caritas Archidiecezji Przemyskiej.
Abp Józef Michalik skierował do rodziny państwa Burych w Markowej i w Łopuszce następujące słowa:
„Drodzy Państwo, Kochane Dzieci,
Wiadomość o śmierci Pani Burej – Waszej Żony, Matki i Babci także i mnie napełnia żalem. Odchodzi bowiem do wieczności niezwykła Niewiasta, która nieustannie żyła dla innych: dla rodziny, wychowując razem z Mężem swoich Synów, z których jeden poszedł na służbę Bogu, a potem otwierając serce wobec dzieci zawsze potrzebujących pomocy dorosłych.
«Babcia» nie tylko zaangażowała się w tę pomoc, ale oddała dziełu Wzrastania całą swoją miłość, czas i poświęcenie. Ostatnio udoskonalała swoją służbę zewnętrzną także ofiarą duchową poprzez chorobę i cierpienie. Duchowa rodzina, której służyła, potrzebowała także tego cierpienia i tej choroby. Potrzebuje dziś także – chociaż tak to trudno zrozumieć – jej odejścia i wstawiennictwa przed Bogiem. Ojciec Święty Jan Paweł II podziękował za to niezwykłe poświęcenie odznaczając śp. Weronikę i Jej Męża medalem «Pro Ecclesia et Pontifice». Dzisiaj ja również pragnę po raz kolejny podziękować Panu Bogu za szlachetne, ofiarne i piękne życie śp. Weroniki, za niezwykły przykład jej żywej wiary, owocującej czynami poświęceń i modlę się wraz z Rodziną i wraz z Dziećmi – Wychowankami, których swym matczynym sercem tak bardzo kochała, aby Dobry Bóg nagrodził jej trudy”.
Trumna z ciałem śp. Weroniki została złożona na cmentarzu w Markowej. Grób pokryty został wieloma kwiatami i otoczony w zadumie kochającymi sercami.
Jakże pięknie i radykalnie pokazała nam kochana Weronika realizację misji Fundacji zaczerpniętej przez jej twórców z listu Ojca Świętego Jana Pawła II do młodych całego świata Parati Semper, napisanego z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży (1985 r.):
„Trzeba, ażeby młodość była «wzrastaniem», aby niosła z sobą stopniową akumulację wszystkiego, co prawdziwe, co dobre i piękne – nawet gdy bywa ona «od zewnątrz» połączona z cierpieniami, utratą bliskich i drogich osób, oraz z całym doświadczeniem zła, jakie nieustannie daje o sobie znać w tym świecie, w którym żyjemy. Tak więc, uczmy się ludzi, aby pełniej być człowiekiem poprzez umiejętność «dawania siebie»: być człowiekiem «dla drugich». Taka prawda o człowieku – taka antropologia – znajduje swój niedościgniony szczyt w Jezusie z Nazaretu. I dlatego tak ważne są również Jego lata młodzieńcze, kiedy «wzrastał w mądrości i w łasce u Boga i ludzi»”.
Z tymi, których kochamy, jest trudno się rozstać w ziemskim pielgrzymowaniu. Ale pozostajemy w nadziei naszej wiary, że Chrystus Zmartwychwstał. Wyruszmy więc dalej z radością odkrywania drogi do Domu Ojca, którą śp. Weronika zakończyła i zajęła miejsce przygotowane Jej od założenia świata. Prośmy Ją szczególnie o wstawiennictwo u Boga za dziećmi i młodzieżą „Wzrastania”.
Za pracę na rzecz dzieci i młodzieży Państwo Burych otrzymali papieskie odznaczenie „Pro Ecclesia et Pontifice”.
Pani Weronika Bury odeszła do Pana 4 czerwca 2005 roku. Abp Józef Michalik w liście do Rodziny skierował takie słowa: „oddała dziełu Wzrastania całą swoją miłość, czas i poświęcenie. Ostatnio udoskonalała swoją służbę zewnętrzną także ofiarą duchową poprzez chorobę i cierpienie.”
Pan Jan Bury przyczynił się znacząco przez 23 lata do rozwoju Fundacji i promocji jej działalności, skutecznie poszukiwał wsparcia finansowego celem realizacji wielu przedsięwzięć. Fundacja została dwukrotnym laureatem I nagrody Ogólnopolskiego Konkursu PRO PUBLICO BONO, a Pan Jan Bury – Przewodniczący Zarządu został odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski za bezinteresowną pracę na rzecz dzieci oraz ratowanie zabytkowych obiektów, został Kawalerem Orderu Uśmiechu.
Trzeciescy – 1787-1989
czyli krótki zarys historii 200 letniego okresu pobytu rodziny w Dynowie:
Rodzina, a raczej jej nazwisko, wywodzi się ze wsi Trzecież w ziemi sądeckiej.
Jej najstarszy, historycznie udokumentowany przedstawiciel Dobiesław, zwany też Dobiesławem z Ławszowa, zmarł po 1378 r.
Jednak historia rodziny sięga nieomal początków państwa polskiego, czyli okresu XI/XII wieku, kiedy to protoplasta rodu Strzemieńczyków, pieczętujący się Strzemieniem, ufundował kościół św. Jakuba na krakowskim Kazimierzu.
W XV w. nastąpił podział rodziny na 3 gałęzie począwszy od Tomasza z Ławszowa:
-Jakuba, którego potomkowie osiedli później w Dynowie,
-Jana – przodka działacza reformacyjnego Andrzeja, którego linia wymarła w końcu XVI w.
– Stanisława, którego rodzina osiadła na Litwie i w XVII wymarła.
Po śmierci Jakuba w 1492 r. jego syn Stanisław otrzymał dobra nad Wisłokiem, w parafii Dobrzechów. Jego młodszy brat Aleksander dał początek Trzecieskim w Dębicy oraz Woli Zdakowskiej.
Od Jakuba rodzina jest w posiadaniu udokumentowanych informacji o 16 pokoleniach tej linii rodzinnej, która w pierwszej połowie XVIII w. osiedliła się w ziemi dynowskiej.
Majątek Stanisława topniał jednak na skutek działów rodzinnych. Tomasz Trzecieski, wnuk Stanisława, a syn Hipolita, nie posiadał już dóbr ziemskich. Syn Tomasza, Jan Wojciech (Albert) brał udział w odsieczy wiedeńskiej w 1683 r. Potem, z ramienia Ogińskich i Czartoryskich, objął zarząd nad kluczem dóbr dynowskich.
Jego syn, Andrzej, ożeniony z Barbarą z Bochdanów, herbu Bończa, pozostawił syna, Jana Stanisława (1733-1800),najpierw dzierżawcę dóbr dynowskich, którymi wcześniej zarządzał jego dziad Jan Wojciech,, a potem, od 1787 r. właściciela miasta Dynowa, a Przedmieścia Dynowskiego oraz Łubna od 1789 r. Majątek został kupiony od Adama Ponińskiego.
Jan Stanisław ( 1737-1805) ożenił się z Wiktorią z Dramińskich (1733-1800) z którą miał 2 synów:
-Jakuba (1766-1830)- późniejszego właściciela majątku dynowskiego. Po jego narodzeniu ojciec ufundował figurę św. Jakuba, która do lat ostatnich XXI w. stała przy drodze wiodącej do dawnego dworu i ogrodu Trzecieskich.
-Jana Michała, późniejszego właściciela Żohatyna.
Jakub, po powrocie z powstania Kościuszkowskiego, nabył Miejsce Piastowe w 1791 r. od Ignacego Majewskiego, a w 1793 r. sam odziedziczył majątek dynowski. Ożeniwszy się z Franciszką Głogowską herbu Grzymała w 1814 r. zbudował w Dynowie dwór (później zwanym „starym” dworem) w typowym polskim stylu nawiązującym do form klasycznych oraz grobowiec rodzinny koło kaplicy cmentarnej. Pozostałe do dziś zwieńczenie zasypanej już kaplicy grobowej, jest zabytkiem wysokiej klasy: pomnik klasycystyczny oparty na rzadko spotykanej podstawie trójkątnej a nie kwadratowej, przedstawia rycerski hełm w swoim zwieńczeniu.
Jakub był również założycielem dynowskiej straży miejskiej której wysokie barankowe czapy są znane dzisiejszym mieszkańcom Dynowa ze starych fotografii.
Syn Jakuba, Józef (1804-1846) odziedziczył po ojcu majątek dynowski, a młodszy Stanisław- Miejsce Piastowe, dając początek linii Trzecieskich z Miejsca Piastowego.
Józef ożeniony z Izabelą z Urbańskich, córką Januarego i Anny z Rosnowskich, dokupił do majątku dynowskiego folwark Igioza w 1841 r.
Po wczesnej śmierci Józefa (na kuracji w Truskawcu) majątek został przekazany małoletniemu synowi, Zbigniewowi (1837-1906), który samodzielne zarządzanie rozpoczął od 1860 r. Ożenił się wtedy z Ignacją Miączyńską (1838-1928), córką Stanisława i Aleksandry Kunstteter.
Zbigniew, bardzo uspołeczniony, należał do Towarzystwa Rolniczego w Krakowie, Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarskiego we Lwowie, Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego we Lwowie oraz Galicyjskiego Towarzystwa Łowieckiego. Zasiadał w Radzie Powiatowej w Brzozowie.
Po zawarciu małżeństwa przez jedynego syna, Stefana, w 1895 r., przeniósł się w roku 1897 z żoną i córkami, Janiną (późniejsza Jaszczurowską) i Jadwigą (późniejszą Uleniecką) do podkrakowskich Bronowic. Zamieszkali tam w wynajętej wilii. Zarząd majątku dynowskiego pozostawił synowi. Zmarł jednak w Dynowie w 1906 i tam został pochowany.
Stefan ( 1864-1953) ożenił się z Eleonorą (Leonią) Jaxa-Chamcówną, córką Antoniego Chamca z Andruhy i Ludwiki Chamcównej ze Stepaniec. Z tego małżeństwa urodziło się 7 dzieci:
– Kinga (Kunegunda) 1896-1989 zamężna z Michałem baronem Moysą-Rosochackim, właścicielem majątku Rudniki na Pokuciu. Po wywłaszczeniu z majątku w 1939 r. przez Rosjan okupujących tę część Polski, śmierci męża w więzieniu bolszewickim, resztę wojny spędziła we Lwowie a od 1944 r. zamieszkała w Dynowie . Była zatrudniona w dynowskim liceum jak nauczycielka j. francuskiego i niemieckiego. W ramach pomocy ojcu, a potem samodzielnie zarządzała resztką majątku dynowskiego. Jej jedyny syn, Stefan, wstąpił do zakonu jezuitów a potem został profesorem teologii moralnej i dogmatycznej w Collegium OO. Jezuitów „Bobolanum” w Warszawie. Zmarł w 2007 r. i jest pochowany w grobowcu zakonnym na Powązkach Warszawskich.
– Józefa (1897-1985) zamężna z Józefem Kalasantym Paygertem, właścicielem majątku Sidorów na Podolu. Po wywłaszczeniu z majątku ale po szczęśliwym powrocie z dwukrotnego uwięzienia męża przez bolszewików, podobnie jak Kinga, osiadła z całą rodziną w Dynowie. Mąż Józefy został nauczycielem fizyki i chemii w dynowskim liceum. Ich dzieci to: Małgorzata Baraniecka, Adam, Teresa Gołąbowa oraz Zofia Yaranga.
– Antoni (1898-1958) ożeniony z Anną z Jaxa-Chamców. Po ukończeniu studiów politycznych w Paryżu wyjechał z rodziną do USA. Jego dzieci to: Jan, Teresa Harvey, Zygmunt (zakonnik), Stefan (ksiądz) oraz Bernadeta Aleksandra.
– Jakub (1900-1964)ożeniony z Simone van Aubel. Po ukończeniu studiów inżynieryjnych w Gandawie pozostał w Belgii. Ich córką była Monique.
-Felicja (1902-1905) zmarła w dzieciństwie.
– Stefania (1905-2006)zamężna z Jerzym Kunstteterem, oficerem WP. Mieszkali w Stryju, wojnę Stefania spędziła w Dynowie, a jej mąż był internowany przez Niemców. Po wyzwoleniu wyjechała z kraju przez „zieloną granicę” i wspólnie z mężem i dziećmi wyemigrowali do Brazylii. Ich dzieci to: Krystyna Clessen, Andrzej i Barbara Wajdowicz.
-Anna ( 1907-1993) nie założyła rodziny i całe życie spędziła w dynowskim dworze.
W 1904 r. Trzeciescy, przy pomocy wuja, brata matki Stefana, Michała Miączyńskiego, wybudowali nowy dworski budynek, tzw. ”nowy dwór” w stylu angielskiego cottage, który przetrwał II wojnę. Dwór miał służyć za dom coraz liczniejszej rodzinie.
Stefan Trzecieski, podobnie jak jego ojciec, był społecznikiem i należał do wielu galicyjskich towarzystw społecznych. W Dynowie założył Towarzystwo Zaliczkowe w 1891r, a w 1892 – Sodalicję Mariańską panów Ziemi Sanockiej w Starej Wsi. W 1911 r zbudował zakłady przemysłowe „Leonia” na które składały się: parowy młyn, cegielnia, dachówkarnia i zakłady ceramiczne. Na te inwestycje poświęcił : Łubno, Kazimierówkę, Kosztową i Łazy, które obejmował majątek odziedziczony po ojcu. Zakłady te zostały zniszczone i rozgrabione podczas I wojny światowej. Ostatecznie jedynie młyn funkcjonował do 1950 r. w którym Stefan Trzecieski miał połowę udziałów.
W 1910 r. był inicjatorem budowy pomnika króla Jagiełły na rynku Dynowa w 500 rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Był też mocno zaangażowany przy obchodach rocznicy.
W okresie międzywojennym działał w Akcji Katolickiej oraz wspierał katolickie stowarzyszenia męskie i żeńskie. Kolator dynowskiego kościoła i zaangażowany w jego sprawy organizacyjne np. często zastępował organistę.
Zawsze wrażliwy na ludzką biedę wspomagał najuboższych zwłaszcza w momentach dramatycznych np. wylewy Sanu, pożary, dramaty wojenne. Uczciwie wynagradzał swoich pracowników i pamiętał o tych, którzy już odeszli ze służby.
Po przyjeździe Józefy Paygertowej ze Lwowa w 1944 r. przygarnął młodą Żydówkę, Hanię Nazimek (właściwie Beti Schoenholz) która ukrywała podczas okupacji niemieckiej rodzina córki. Pozostała ona w Dynowie do 1946 r. a potem wyjechała do Izraela.
Podczas II wojny dwór Stefana Trzecieskiego był przytuliskiem dla wielu osób wywłaszczonych przez Niemców.
W 1944 r. Niemcy wysadzili przed dworem na gazonie skład swej amunicji. Skutkiem wybuchu stary dwór i większość gospodarskich zabudowań zostało zupełnie zniszczonych. Liczna rodzina znalazła schronienie w nowym dworze.
Reforma rolna początkowo nie objęła reszty majątku Trzecieskich: był on mniejszy niż wymagane do reformy 50 ha. Stefan sprzedawał ziemię w czasie dekoniunktury międzywojennej i w czasie okupacji, zwłaszcza wtedy gdy do dworu zjechały rodziny trzech córek wywłaszczone ze wschodnich terenów kraju. Nie wszystkie transakcje zostały jednak hipotecznie odnotowane. Majątek został więc upaństwowiony później po ujawnieniu donosów na tę okoliczność. Całkowitemu wywłaszczeniu rodziny, nie mającej innego miejsca zamieszkania, zapobiegła ustawa repatriacyjna: dom i ogród zostały pozostawione jako rekompensata za utracone mienie na wschodzie Kingi Moysowej i Józefy Paygertowej.
Eleonora (Leonia) zmarła w 1947 r. a Stefan w 1953.
Przez cały okres Polski Ludowej dwór dynowski zamieszkiwały ich 3 córki : Kinga(zm. w 1989 r.), Józefa(zm. w 1985 r.) i Anna(zm. w 1993 r.) w towarzystwie gosposi -przyjaciela Heleny Kamińskiej (zm. w 1996 r.).
Przed swoja śmiercią, wobec braku chętnych z młodszej generacji rodziny aby gospodarować na rodzinnej resztówce, Kinga zapisała dom i ogród jako darowiznę dla dynowskiego kościoła w 1989r. […]
Józefów, 23.06.2016
Maria Baraniecka-Witkowska
Prawnuczka Stefana Trzecieskiego